UP! jest SUPER

Ostatnio siedziałem przed telewizorem, jednym okiem patrząc w tablet, drugim w serial odtwarzany na laptopie, trzecim pisząc post na facebooku, a w dodatku na komputerze w pokoju miałem już napisane zalążki tego tekstu. Jeny, ile tak naprawdę potrzebujemy? Ja sam mam 4 urządzenia na metr kwadratowy, dzięki którym mogę skorzystać z internetu. Na każdym z urządzeń mogę obejrzeć „najlepszy mix przewracających się dzieci”, czy inne „kompilacje małych mopsów” z youtube. Jezu mogę nawet zamówić sobie do domu paczkę skittlesów, baterie do pilota i piwerko z Tesco prosto do domu, bez ruszania dupy! Co za cudowny świat, prawda? Zamawiamy do domu, zamawiamy z samochodów, robimy przelewy jedną ręką, oglądamy 20 seriali naraz, a wszystko to z dupą przyspawaną do siedzenia.

Ale czy nie idziemy za daleko? Jakiś czas temu kobiecy odpowiednik Kargula –Agnieszka Radwańska reklamowała w tv kuchenkę, która łączy się z internetem i wyświetla zdjęcia. Długo chodziłem po mieszkaniu i szemrałem pod nosem „a na co?”. Czy to już nie przesada? Mamy już odkurzacze które same jeżdżą, samoloty które praktycznie same latają, fejsbuki które pozwalają nam oglądać obiady, koty i dzieci innych ludzi, a nawet łazić wirtualnie po świątyni w Birmie. Cuda na kiju!

Naprawdę potrzebujemy tak wiele? Czy większość z tych opcji to po prostu zapchanie „rynku” i znalezienie „targetu”? No ile razy w życiu będziecie mieli ochotę obejrzeć zdjęcia z wakacji na kuchence, no?

Podobnie sprawa ma się z samochodami. Mamy już tak doposażane samochody klasy średniej i hatchbacki, jak luksusowe limuzyny kilka lat temu. Ponadto nowe samochody ponoć już same parkują, hamują, przyspieszają, a niektóre nawet monitorują drogę na podstawie GPS w czasie rzeczywistym, żeby modyfikować nastawy zawieszenia! Czaicie to?

Nawet moja Megane pomimo 12 lat na karku ma: system bezkluczykowy, czujnik deszczu, czujnik zmroku, fotochromową szybę, elektryczne lusterka i szyby, ściemniane lusterko wsteczne i pilota do radia. Cholera, pilot do radia w samochodzie, gdzie wystarczy sięgnąć ręką 30 cm od kierownicy! Jak się tak zastanowić, to naprawdę szaleństwo!

Pierwotna idea samochodu ginie, chociaż z drugiej strony rozwija się, zbliżając się niebezpiecznie do naszych marzeń z science-fiction. Google opracowało malucha, który ponoć jeździ sam, bez udziału kierowcy, brrr… straszno!

Pierwotną ideą samochodu był Ford model T i VW Garbus. Historia Garbusa jest odwrotnością historii Dartha Vadera. Auto rozpoczęło niechlubny żywot, jak owoc wymysłu Hitlera i Ferdinanda Porsche, jako przyszłe auto, które zmotoryzuje III Rzeszę po zwycięskiej wojnie. A skończyło jako upragniony środek lokomocji dzieci-kwiatów i surferów, którzy wielbili je za ponadczasowy styl i duszę auta dla wszelkiej maści artystów i „wolnych duchów”. Od dumnego owocu wojennej potęgi III Rzeszy do upalonego marychą po wentyle wozidła dla Janis Joplin…

Volkswagen – auto dla ludu!

IMGP8970

I tak zawsze chciałem myśleć o autach z Volkswagena. Jako o prostych, „łopatologicznych” maszynach do poruszania się. Niestety, nie jestem ich wielkim fanem, bo ta pierwotna idea „auta dla ludu”, gdzieś Volkswagenowi uciekła. Auta stały się prestiżowe, bogato wyposażone, ale jakoś zawsze według mnie designersko ubogie.

Od ostatnich kilkunastu lat niemieckie modele były jak marynarki z GAP’a – co prawda nowoczesna, ale odrobinę za droga kawalkada szarości…

Nudny niemiecki „Ordnung”, krzesło biurowe, pakiet Office, sprzedawca tonerów; „briefing”, parasol, ustawa – słowa które do tej pory kojarzyły mi się z VW.

A w moim wyidealizowanym świecie aut, wszyscy co do jednego stoimy na poboczach i pokazujemy sobie różne dymiące elementy pod maskami naszych pięknych, eterycznych włoskich i francuskich bolidów…

– Piękny pożar Olku, co to było? – pytaliby mnie ludzie

– A, proszę ciebie, Lancia Fulvia, cudny wygląd, zapierające dech w piersiach wrażenia z jazdy. Pięknie płonie, prawda? A przejechałem nią aż 13 kilometrów – odpowiadałbym z dumą.

Ale gdy zobaczyłem jakiś czas temu na ulicy „uśmiechnięty” przedni grill Volkswagena UP!a, oczarowała mnie jego pudełkowata szczerość. Jechał sobie ładnie na tych rozczapierzonych po bokach kółeczkach, wyglądając jak małe prosię. Może jest to ten model, który przywróci Aryjczyków na dobrą stronę mocy? – myślałem.

IMGP9018

Dlatego też w sobotę odwiedziłem salon VW Danelczyk w Lublinie, z zamiarem zapoznania się z tym najbardziej Volkswagenowskim z Volkswagenów. Prostota, kreatywność, dobra cena, frajda – to były moje oczekiwania.

Jeny! Przypomniałem sobie moją starą Nexię! Ale nie pod względem wyposażenia czy jakości. Narzekałem wcześniej, że tego w nowoczesnych autach jest za dużo, ale UP! może pochwalić się niezbędnym i wystarczającym w naszych czasach standardem, jak elektryczne szyby, centralny zamek, klimatyzacja, radio z AUX, komplet poduch i ESP.

IMGP8974

Przypomina mi moją starą Rakietę raczej pod względem szczerości, prostoty i dobrego stosunku jakości auta do jego ceny.

Skromne autko, niewielka cena, spore wymagania?

Niby tak, ale nie oszukujmy się, VW to samochodzik typowo miejski, więc nie wymagałem od niego połykania ekspresówek i autostrad.

IMGP8988

Dlatego też wypuściłem się nim w ulewny poranek do centrum miasta w zamiarze wciskania go w tak absurdalnie małe miejsca parkingowe, że z trudem mógłbym w nich kucnąć, żeby zawiązać but. Kurde, ten jeżdżący karton po mleku zdał tą próbę celująco! Fajnie nawracał w ślepych uliczkach i podziemnych parkingach. Siedząc w środku, czułem się, jakbym manewrował wózkiem na zakupy. Każdy ruchomy element jak kierownica, pedały czy drążek biegów poruszają się leciutko i szybko, chociaż zdarzyło mi się „przyhaczyć” podczas zmiany biegów… Tutaj przydałaby się większa precyzja.

IMGP9028

Sama forma autka też jest ciekawa, bo wygląd mimo niemieckiej prostoty nie jest nudny. Nie jest też infantylny i przefajniony jak na przykład w miejskich autkach z dalekiego wschodu jak Hyundai i10 czy Toyota Yaris.

Podoba mi się wspomniane wcześniej rozstawienie kół na rogach karoserii i serdecznie uśmiechnięty przedni grill. Duże powierzchnie okien sprawią wrażenie przebywania w szklarni. Z każdego wszystko widać, co pomaga w manewrowaniu. Ponadto zabieg taki zmniejsza poczucie klaustrofobii wnętrza.

IMGP9063

Właśnie, a propos wnętrza. Kobieta mojego życia obrzuciła je swoim spojrzeniem i podsumowała: „jakoś wszystkiego mało”. Ja natomiast uważam że owszem, ale jest wszystko to co niezbędne. W dodatku zamknięte w zgrabnej formie na desce rozdzielczej, okalanej lakierem fortepianowym. Ładno! Oczywiście, jest jeszcze bogatsza wersja wyposażenia, w której otrzymujemy multimedialną radionawigację z Garmina i inne fajne rzeczy, ale cena wtedy się podnosi, co jest oczywiste. Cena też uzależniona jest od tego, czy chcemy mieć z tyłu dodatkowe drzwi, czy e tam…

IMGP9040

Warto zwrócić uwagę na „wyścigową” ścięta u dołu kierownicę, która dodaje animuszu niemieckiemu maluchowi.

Na temat właściwości jezdnych i dynamiki, nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej prócz tego, że są. Jest to w końcu autko wielkość i wagi niedużego kontenera, co przemawia na jego korzyść.

IMGP9065

Malutki, 3-cylindrowy silniczek generuje 70 koni mechanicznych. Zachowuje się jak ratlerek, głośno i zabawnie ujada, rozpędzając lekkie autko w żwawy i charakterny sposób. Co prawda wymagał ode mnie „nakręcania” do wyższych obrotów, ale mimo tego niewiele palił i podczas jazdy ze stałą prędkością nie hałasował. A stałe prędkości tego autka to granice 90-120 km/h. Wtedy UP! i jego kierowca czują się komfortowo i bezpiecznie. Poza tym to i tak dwa razy więcej, niż wolno jeździć w mieście! Fajnie się też prowadzi. Kładzie się lekko w zakrętach, ale nie czuć jakby auto biegało w szpilkach. Jest stabilnie i ponadto, jak na takiego bąbla komfortowo resoruje niedoskonałości w jezdni. Nawet na niewyremontowanych jeszcze ulicach, gdzie dziury i wyrwy są wielkości Stadionu Narodowego, autko sprawnie i cicho „brało na klatę” wszystkie niedogodności. Oczywiście, mogłoby prowadzić się precyzyjniej i ESP mogłoby dawać więcej swobody, zanim zacznie mrugać do nas z deski rozdzielczej ze złością, ale nie jest źle.

IMGP9044

Cały czas zastanawiam się, dlaczego mały UP! tak mi się spodobał?

Chyba właśnie dlatego, że jest autem, o jakim marzyli pionierzy motoryzacji jak Henry Ford czy Ferdinand Porsche i Ferdinand Piech.

IMGP9048

Autem dla każdego, samą esencją motoryzacji, odzwierciedlającą potrzeby danych czasów. Tylko, i aż tyle elementów. Drzwi, koła, dach, parę patentów i radio. I jakaś niespotykana, niewytłumaczalna u mnie do tej pory frajda jazdy małym, niezbyt szybkim samochodzikiem.

Bo owszem, marzymy skrycie o Bugatti, Ferrari czy starych Lanciach. Ale to właśnie takie auta jak UP! i jego bracia – bliźniaki ze Skody czy Seata, napędzają cały motoryzacyjny biznes!

IMGP8973

– Olku, co to za mydelniczka? – możecie mnie zapytać.

– To UP! Jest sUP!er! – odpowiem z radością!

IMGP8969

Serdeczne dzięki dla danelczyk.vw.pl za uprzejme wydanie mi UP!a. Naprawdę miałem z nim mnóstwo frajdy!

Obrazy do tekstu w apokaliptycznej ulewie robił D.Rejnowski. Również dziękuję!

Jedna uwaga

    • olekprzytula

      akurat nie powinno być problemu, chyba że z tyłu będzie trzeba wieźć Scotty’ego Pippena i Dennisa Rodmana…
      Poza tym wiele daje ścięta kierownica – parę cm na uda. W sumie siedzi się jak w zwykłym aucie, nie czuć że to taki gnom:)

Dodaj odpowiedź do warsztatmedialny Anuluj pisanie odpowiedzi